Każde lato pożera mnie żywcem.
Przykładam usta do szpary w oknie.
Łaknę powietrza,
nie takiego jak w pokoju.
Chcę wpuścić ćmy i dać im schronienie,
na małą chwilkę, zanim odejdą z MOJEGO ŚWIATA.
Nie ma ŚWIATA. Jest tylko proste MOJE.
W MOIM nie ma miejsca ani na ćmy, ani na mnie.
MOJE przywłaszcza, ale się w nim nie mieszczę.
MOJE miejsce nie istnieje. Nie jest MOJE, bo nie ma w nim dla mnie miejsca.
Nie licz na MOJĄ pomoc, ale ja mogę zrobić coś z ćmami.
Radosław Tonderys